browar ReCraft - SztosBox I (Brett Porter, Winter Ale, Bourbon Bock)

Browar ReCraft w przedświątecznym sezonie 2017 zachwycił piwną brać swoimi wyjątkowej urody SztosBox-ami. Znalazło się w nich 6 zupełnie nowych piw i jedna (ale jakże zacna) powtórka. Wychodząc z założenia, że każdy rzuci się na trójpak RIS, Barley Wine, Wee Heavy postanowiłem kupić ten drugi z Brett Porterem, Winter Ale-em i piwem które w ubiegłym roku urwało mi to i owo, czyli Bourbon Bockiem. Dla formalności dodam, że siódmym piwem był Quadrupel, który wskoczył do pierwszego SztosBox-a za RIS-a.

Brett Porter
Tym co ma usztosowić tego Robust Portera są małe, niewinnie wyglądające bakterie o wdzięcznej nazwie Brettanomyces lambicus. Jak nie trudno się domyślić, są to te same żyjątka, które robią z Lambika prawdziwego wykręcacza ust. 

Z wyglądu piwo jest po prostu ciemnym trunkiem, z przyzwoitą, choć nie olśniewającą, beżową, nieco za wysoką jak na mój gust pianą. Pod światło wyraźnie widać, że Brett Porter ma kolor bardzo ciemnego bursztynu i jest dosyć klarowny. W aromacie, jeszcze zanim piwo się ogrzało poczułem coś, czego dawno nie doświadczyłem. Kojarzycie ten zapach rozpuszczającego się na języku Rutinoscorbinu, czyli witany C? Taki kwaśny, wyraźny, dominujący, czysty, jednoznaczny zapach. To właśnie efekt działania bakterii, w pierwszym nichu przykryły wszystko. Po ogrzaniu z ciemnych odmętów zaczął wydobywać się przyjemny aromat kawy zbożowej, palonego ziarna i coś co przypominało ziołową chmielowość, ale wciąż na pierwszym planie (i to ze sporą przewagą) hulał brett. 

W smaku sytuacja uległa z czasem przetasowaniu. Brettanomyces Lambicus odpuściły i ustąpiły miejsca nutom czekoladowym, mocnej kawy zbożowe i delikatnej kwaśnej popiołowości, która, co trzeba uczciwie przyznać, bardzo przyjemnie komponowała się z kwaśną nutą bretów. Retronosowo po bliższym poznaniu doszedłem do wniosku, że czuję, świeży, razowy chleb na solidnym zakwasie. Tym co nie pozwala w pełni cieszyć się piwem jest zbyt wysokie nagazowanie i brak głębi. Piwo jest pijalne, przyjemne w odbiorze, ale wyraźnie brakuje mu trzeciego planu, czegoś w co można by się wsmakowywać i delektować. 

Balans przesunięty jest zdecydowanie w wytrawną stronę, przy każdym łyku Rutonoscorbin i paloność nie pozwalają mieć jakichkolwiek złudzeń w tej kwestii. Gorycz oprócz elementów palonych/popiołowych i kwaśnym ma też akcenty ziołowe, a posmak utrzymuje się przez wyjątkowo długi czas, choć wcale nie jest zbyt nachalny. Długo po przełknięciu piwa retronosowo można poczuć nutę kawy zbożowej. 

Podsumowując, to co obiecuje etykieta jest z grubsza wewnątrz butelki, zastrzeżenia mam jedynie do nagazowania i nieco zbyt małej pełni/głębi piwa. Same bakterie zrobiły tu naprawdę dobrą robotę, wzbogaciły piwo, ale nie zdominowały go. Bez większych trudność można odgadnąć, że jest to przyzwoity robust porter z nutą lambika.

Parametry:
Ekstrakt:. 15.5 Blg
Alk. obj. 7%
Rodzaj: Ale
Styl: Brettanomyces Robust Porter
Kraj: Polska

Skład: woda, słody: jęczmienne, jęczmień palony, chmiel: Marynka, drożdże: US-05, dodatki: brązowy cukier, Brettanomyces Lambicus

Subiektywna ocena 6/10
Wygląd: 7/10 (ładna, od pewnego momentu trwała, choć zbyt wysoka piana, oczka średnie)
Aromat: 5/10 (początkowo zdominowany przez bakterie z czasem nieco się otwiera, ale daleko mu do zniewalających doznań)
Smak: 6/10 (przyjemny, wytrawny, z wyraźną nutą lambikową, dość złożony i dobrze skomponowany)
Uczucie w ustach: 6/10 (długi posmak rutinoscorbinowo-palony z akcentem trawiasto-ziołowym i kawą zbożową retronosowo)

Ocena za styl 8/10
(z pewnością jest to robust porter i bez wątpienia są w nim bakterie Brettanomyces Bambicus, połączone w zgrabną całość, której jedyne co można zarzucić to brak głębi i wysokie nagazowanie)

Winter Ale
Zaczęło się nieciekawie, bo od wyraźnego i długotrwałego gushingu, sytuacja została opanowana po nalaniu do szkła i tu nastąpiło pierwsze zaskoczenie, ponieważ piwo nie zbudowało kilometrowej czapy piany, wręcz przeciwnie, jej wysokość była poprawna, by nie rzec wzorowa, trwałość natomiast pozostawiała wiele do życzenia. W pierwszej chwili byłem nieco rozczarowany taki obrotem sprawy, piwo wylazło brudząc butelkę, którą dopiero do oczyściłem przed sesją zdjęciową. Moja irytacja nie trwała jednak długo, bo gdy dla ratowania sytuacji siorbnąłem trochę pianki wiedziałem, że to będzie naprawdę dobre, wyjątkowo świąteczne piwo.

W szkle Winter Ale prezentował się mało okazale, piana zniknęła po dosłownie kilku sekundach, a mętność nadawała piwu brudnego charakteru. Miedziana, przybrudzona barwa, zwieńczona była (przez chwilę) beżową pianą, po które nie pozostawał nawet lacing. Aromat natomiast, wynagradzał cały trud włożony w ponowne oczyszczenie butelki i zrobienie zdjęcia tak, by była na nim piana. Feerią przyprawowych zapachów dowodziła z początku kolendra, za która maszerowały goździki grillowany banan i akcenty korzenne. Po ogrzaniu i zamieszaniu aromaty łączyły się ze sobą dając do zrozumienia, ze już czas zacząć myśleć o świątecznym cieście i wódeczce. Tak wódeczce, bo alkohol zaczynał delikatnie wyłazić. Jeśli miałbym jakoś określić styl tego piwa, to z pewnością moje myśli powędrowałyby w stronę Belgii i ich Tripli, Strong Ale-i czy Saison-ów. 

Piwo miało wyjątkowy, przyprawowy charakter i również w smaku. Goździki, kolendra, banany, ciastka korzenne pozostawały w ustach na drugo, piwo z wolna przelewało się między zębami, było gęste, dobrze nasycone, pełne, czuć było Belgijski sznyt, słód pszeniczny i delikatną chmielową, ziołowa kontrę. Po mocniejszym ogrzaniu niestety alkohol dawał się we znaki i przybierał wódeczkową formę, nie był to jednak poziom odstraszający. 

Po wlaniu całego osadu z dna i spisaniu wstępnych wrażeń z degustacji pomyślałem sobie, że to prawdziwy Winter Warmer, po który chętnie sięgałbym w mroźne wieczory, gdy za oknem zamieć formuje kolejne wariacje na temat śnieżnych zasp, a na chodnikach pojawia się niewinna kołderka, przykrywająca śliski lód, tylko po to, żebyś jutro rano o nim zapomniał i z roztargnienia wszedł próbując utrzymać równowagę.... i żebyś do pracy jechał ze skurczem w ramieniu... lepiej napić się dobrego piwa.

Parametry:
Ekstrakt:. 21 Blg
Alk. obj. 8.5%
Rodzaj: Ale
Styl: Dark Winter Strong Ale
Kraj: Polska

Skład: woda, słody: jęczmienne, pszeniczny, chmiel, drożdże: Safbrew T-58, dodatki: cukier muscovado, curacao, kolendra, goździki

Subiektywna ocena 7/10
Wygląd: 5/10 (jestem wyrozumiały i nie dam temu piwu 4 za wygląd, wiem że dodatek goździków i kolendry psuje pianę :P)
Aromat: 7/10 (złożony, intensywny, dobrze skomponowany, przeszkadzająca nuta alkoholu)
Smak: 8/10 (pełnia, gęstość, słodycz, korzenno-przyprawowy, przyjemny, wyjątkowo świąteczny, przywodzi na myśl triple)
Uczucie w ustach: 8/10 (długo pozostające w ustach słodkie ciasto z mnóstwem rozgrzewających przypraw, przyjemnie rozgrzewa)

Ocena za styl 8/10
(myślę, że właśnie tak można by sobie wyobrażać ten styl, jest to piwo o miedzianej barwie i bardzo zimowym, świątecznym aromacie/smaku/posmaku. Przyjemne, rozgrzewające, sycące, degustacyjne piwo)

Bourbon Bock (2017)
Na koniec piwo, które w zeszłym roku urwało mi to i owo, crème de la crème Sztosbox'a numer 1 czyli koźlak pszeniczny leżakowany z płatkami z beczki po bourbonie. To właśnie dla niego zdecydowałem się na ten zestaw. Czy tegoroczna wersja zdoła dotrzymać kroku wspaniałym wspomnieniom sprzed roku? Czy bukiet będzie równie zniewalający, a piwo równie degustacyjne? Browarze ReCraft, mówię sprawdzam!

Rozległo się ciche syknięcie, z szyjki wydobył się pierwszy akcent, był to oscypek, wędzony ser. Zaczyna się inaczej niż poprzednim razem. Piwo nalewa się z gracją, tworząc niewysoki beżowy kożuszek, który szybko zmniejsza swoją objętość do zera. Bursztynowy, delikatnie przybrudzony płyn wypełnia szkło. Bardzo chciałem, żeby to piwo było równie złożone co poprzednie, więc pozwoliłem mu się nieco ogrzać. Drugi niuch odsłonił nuty owocowe, morele, banany, rodzynki i wyraźny bourbon, który w tym połączeniu kojarzył mi się nieustannie z wędzonym serem.

Po pierwszym łyku wiedziałem, że tegoroczny Bourbon Bock jednak nie jest taki sam jak ten z ubiegłego roku. Mimo niskiego wysycenia czuć było z początku delikatnie szczypanie na języku, które jednak od razu zostało zamaskowane przez pełnię, oleistość, pochodzące zapewne od wymienionej na pierwszym miejscu pszenicy (co pozwala stwierdzić, że w składzie było jej najwięcej), ale także od wymienionego na ostatnim miejscu słodu orkiszowego, który powinien z definicji dać podobny efekt i polepszyć pianę. Co ciekawe w poprzedniej wersji słodu orkiszowego w ogóle nie było. Po mocnym ogrzaniu bourbon zaczyna rzeczywiście się wyróżniać i przypominać bourbon, a pozostałe nuty  toczą walkę o drugie miejsce. Warto tu także wspomnieć o goryczce, która z początku jest niemal nie wyczuwalna, ale po kilku łykach pozostaje w postaci delikatnego gorzkiego posmaku na języku. Trudno nawet określić jej charakter, gdyż jej intensywność jest minimalna.

Z czasem całość zaczyna przypominać świeżo wyciągnięty z piekarnika, wypełniający swoim słodkim zapachem cały dom keks owocowy, ciasto drożdżowe z owocami, w którym prym wiodą brzoskwinia, rodzynki i kandyzowana pomarańcza. Piwo pije się bardzo przyjemnie, ale nie ma tu tego efektu "WOW!", który powalił mnie w ubiegłym roku. Karmel jako taki nie jest wyczuwalny, choć owocowa, bananowa, lekko cukrowa słodycz kojarzy się z nim.

Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest złe piwo, wszystko jest tu na miejscu i w ogóle, ale jakoś po prostu lepiej wspominam pierwsze zetknięcie z Bourbon Bockiem. Tym razem bourbonowy, pszeniczny koźlaczek mnie nie powali, a jedynie umilił mi wieczór.

Parametry:
Ekstrakt:. 19 Blg
Alk. obj. 8%
Rodzaj: Ale
Styl: Bourbon Weizenbock
Kraj: Polska

Skład: woda, słody: pszeniczne, jęczmienne, orkiszowy, chmiel, drożdże: FM-41, dodatki: płatki bourbon

Subiektywna ocena 6.75/10
Wygląd: 5/10 (niska, czy też żadna piana i przybrudzona barwa na minus i tym razem jakoś mi nie żal dać tu oceny nie naciąganej...)
Aromat: 7/10 (złożony, średnio intensywny, przypominający z początku wędzony ser, z czasem się otwiera i upodabnia do owocowego keku. Jest OK, ale nie rewelacyjne
Smak: 7/10 (pełnia, gęstość, słodycz, przyjemne nuty bananowe, bourbonowe i brzoskwiniowe. Wszystko nieźle zgrane i przyjemne)
Uczucie w ustach: 8/10 (bardzo delikatne mrowienie na języku od chmielu słodka pełnia, wyraźny banan i bourbon, który ciąż kojarzy mi się ze słodkim wędzonym serem)

Ocena za styl 7.5/10
(ramy stylu jak najbardziej zostały zachowane, piwo trudno byłoby pomylić. Brakuje może tylko nieco więcej czystej karmelowości i ładniejszego, bardziej zachęcającego wyglądu, mogłoby też być nieco bardziej harmonijne, dopasowane... ech, nie ma to jak pierwsza warka)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)