browar Perun - Orzechowy Gaj (Brown Porter)
Donośne dudnienie przerwało błogą ciszę panującą w lesie. To dzięcioł zastukał w jedno z drzewa, a echo rozniosło się po okolicy wpadając przy okazji przez otwarte okno do chaty gajowego, który wyrwany z popołudniowej drzemki otworzył oczy. Na ścianach chatki oprócz kilku wypchanych głów z rogami wisiała strzelba, brudne lustro i kilka map. W rogu stał antyczny wahadłowy zegar z kukułką, a obok niego drewniany secesyjny stolik z ozdobnymi, zawijanymi nóżkami. Nad wejściem wisiała stara lampa naftowa i krzyż. Gajowy leżał na wznak na tapczanie postawionym w samym środku izby. Po dłuższej chwili leniwie odwrócił głowę w stronę zegara, który wskazywał wpół do piątej po południu. - Najwyższy czas zrobić obchód - powiedział do siebie całkiem na głos po czym wstał. Traperskie buty zadudniły o drewnianą podłogę, która z każdym krokiem wydawała z siebie coraz bardziej skrzeczące odgłosy.
- W lesie sucho, w gębie sucho, to chociaż to drugie trzeba zwilżyć - odezwał się znów gajowy sięgając do starej radzieckiej, brzęczącej lodówki. Po chwili na kuchennym blacie wylądowała butelka z ciemnym piwem. Gospodarz sięgnął do chlebaka i posmarował pajdę chleba grubą warstwą masła, po czym rozglądnął się. Nie mógł znaleźć otwieracza, więc przymierzył precyzyjnie i drwalskim ruchem zerwał kapsel zaczepiając nim o uchwyt lodówki. Przystawił butelkę do nosa i poczuł długo stojące w cieple rozlazłe masło. - Co jest grane? - zdziwił się. Z niedowierzaniem spojrzał na kromkę chleba posmarowaną masłem, a następnie zabrał butelkę i wyszedł na zewnątrz. Tam znów przystawił nos do szyjki, masło wciąż było wyraźne, ale jakby nieco mniej. Nieprzyjemny aromat stopniowo ulatywał a piwo nabierało temperatury. Do głosu zaczynały dochodzić aromaty gorzkiej czekolady i popiołu, jednak ich intensywność nie była zbyt duża. Gajowy wychylił odruchowo łyk z butelki, by po chwili wrócić do środka po kromkę i szkło. - Nie będę pił jak żul. - wymamrotał pod nosem i przelał piwo. Aromaty skumulowane w szkle zdawał się być bardziej złożony niż te z butelki. Przez chwile zagrały nawet orzechy, ale szybko zostały przykryte przez mleczną czekoladę i kawę. Gajowy usiadł na pieńku i wychylił łyk. Bardzo niskie wysycenie sprawiało że piwo było wyjątkowo gładkie i wysoce pijalne. Wyraźna kawowa paloność grała w smaku pierwsze skrzypce, niedługo po niej pojawiała się ziołowa, nieco palona, krótka goryczka. W ustach pozostawał posmak palonych słodów/kawy. W miarę ogrzewania się piwo coraz bardziej zmierzało w stronę stoutu. Gajowy siedział wpatrzony w leśną głuszę, po gałęziach raz po raz przebiegały wiewiórki, a w oddali dzięcioł wytrwale walił dziobem w drzewo drążąc dziuplę. - Kolejne piękne popołudnie - skomentował leśniczy i oddał się przyjemności.
Subiektywna ocena:
Wygląd 8/10
Aromat 6.5/10
Smak 7/10
Uczucie w ustach 7.5/10
Uczucie w ustach 7.5/10
Parametry:
Alk. wag. 13%
Alk. obj. 5.6%
Rodzaj: Ale
Styl: Brown Porter
Kraj: Polska
IBU: 32-35
Skład: woda, słód pilzneński, Brown, karmelowy 300, Pale Chocolate, czekoladowy 1200, chmiele Palisade, Iunga, drożdże S-04.
Skład: woda, słód pilzneński, Brown, karmelowy 300, Pale Chocolate, czekoladowy 1200, chmiele Palisade, Iunga, drożdże S-04.



Komentarze
Prześlij komentarz