To świeży lokal na imprezowej mapie
Lublina, który
wystartował w październiku
2017 roku.
Aby tam trafić
wystarczy przed Placem Litewskim skręcić w prawo w ulicę Hugona Kołłątaja. Wejście znajduje
się w połowie drogi między
Grand Hotelem a
Lubelskim Centum Kultury. Pomysł na stworzenie
lokalu łączącego różne rodzaje "grania" nie jest nowy, w Krakowie powstało już kilka podobnych inicjatyw. Historia opisywanego dziś miejsca zaczęła się od wymyślenia chwytnej nazwy,
która pociągnęła za sobą całą resztę koncepcji.
"Co jest grane" nie jest podobne
ani do cichej
Viacaffe ani do tłocznego
Weźże Krafta. Nie mamy tu ani ściany
pełnej kranów ani kącika dla dzieci (ten wydaje się w tym miejscu zbędny),
jest
za to głośno i towarzysko, a to za sprawą muzyki na żywo (na razie głównie DJ-skiej)
oraz gier towarzyskich dostępnych dla każdego. Przyznacie sami, że
koresponduje to z neonem wyśmienicie.
Wyśmienitości

A skoro już przy wyśmienitościach jesteśmy, to
lokal ma własną kuchnię, w której wypiekana jest
pizza, robione są
panini, lasagnia, zapiekanki i sałatki. Kuchnia jest otwarta (odsłonięta), więc każdy może
przyjrzeć się pracy kucharza. Na przeciwko znajduje się natomiast
bar, za
którym szaleją barmani podrzucający różne trunki, butelki i shakery, podpalający szkła i zamykający "mistyczną mgłę" pod szklanymi kopułami. Cała ściana
za nim, aż pod sufit obstawiona jest alkoholowymi rozmaitościami od
Whisky, Rumu i Tequili po Gin, Wino i Szampan, a obok nich,
na wprost wejścia za szynkwas znajduje się lodówka z Kraftem. Wybór piw również jest
dość szeroki od
Trzech Kumpli i
Wrężela po
Jana Olbrachta,
Korrmorana (1/100) i piwa z browaru
Dziki Wschód, a
z racji
rychłej rozbudowy lokalu oferta ta ma być znacząco powiększona. Dodatkowo w głębi widać dwa krany na koncerniaki. Ja za swojego
Wrężel
Vermont zapłaciłem 13 zł.
Towarzyski design


Teraz trochę o wystroju i wyżej wspomnianych
grach. Imprezową atmosferę podkreślają
krzykliwe grafiki na ścianach
sponsorowane najwyraźniej przez markę brytyjskiego Ginu
Beefaster London, a po
drugiej stronie okazałej grafiki widnieje także logo innego sponsora,
Perły czyli coś czego w Lublinie należało się spodziewać. Na ścianach znajdują się
także
drewniane skrzynki po owocach, które teraz służą za półki na planszówki. Na razie jest ich około 20, ale wraz z rozbudową przybędzie także kilka kolejnych
pozycji. Póki co
mamy do wyboru kilka zestawów Jengi, Doodle, Chińczyk i Warcaby, Monopoly i pewnie jeszcze kilka innych. Sufit obu sal znajduje się na wysokości jakichś 4 metrów i ozdobiony jest kolorowymi światłami LED, które absolutnie nie przeszkadzają a jedynie przydają nieco kolorytu.


Nieco ciepła do wystroju wplatają
kolorowe poduszki, a
o muzycznym
zacięciu przypomina gramofon znajdujący się w głębi sali i ściana cała ozdobiona winylowymi płytami. 4-5 osobowe
drewniane stoliki wypełniają całe dwa pomieszczenia (ustawione jedno za drugim), a
siedziska, częściowo twardsze drewniane stołki, a po części
miękkie, obite szarym materiałem sofy pomieszczą około
70 gości. Lokal jest dość wąski i długi, ale w/w rozbudowa sprawi, że
zyska przestrzeń bardziej ustawną, na planie kwadratu.
Ilość miejsc zwiększy się
wtedy do prawie 200.
Pomieszczenie znajdujące się piętro
wyżej już jest odpowiednio wygłuszone, więc w
"Co Jest Grane" można spodziewać się także
prawdziwych koncerty na żywo. Górny pokład ma mieć także
własny, niezależny bar, a jego
start planowany jest już
w marcu (co oznacza że trzeba tam wrócić ;)).
"Co jest grane?" to miejsce pełne dobrej energii i wyśmienitej zabawy, solidny bas, dobra ekipa, planszówka, dobre piwo i ciepła strawa to wszystko czego potrzeba. Wbijajcie więc na Kołłątaja 3, bo dzieje się tam naprawdę sporo, a dziać się będzie jeszcze więcej!
Komentarze
Prześlij komentarz