browar Duvel Moortgat - Maredsous Blonde (Belgian Ale)

Taki dzień nie zdarza się często. Dzisiaj Alfred po półrocznej przerwie wreszcie będzie mógł pójść po zapasy do miasteczka. - Trzeba będzie to jakoś uczcić. - pomyślał czterdziestoletnie mnich z kilkunastoletnim stażem i łysym plackiem na czubku głowy. - Jeszcze tylko przeor odprawi poranne nabożeństwo i jestem wolny, na parę ładnych godzin. Juhu! - Alfred tak był podniecony tym faktem, że nie mógł spać od wpół do czwartej. Krzątał się po swoim pokoiku, porządkował książki, segregował ubrania w szafie, polerował kielichy, aż wreszcie usłyszał dzwonek wzywający na poranną mszę. Za niecałą godzinę wyruszy do miasteczka. 


Lista zakupów nie jest długa, ale konieczne będzie zabranie klasztornego osiołka. Mnich zapiął torbę na jego grzebiecie i wyruszył w dół traktu. Letni wiatr delikatnie głaskał jego łysinę, a słońce operowało na niebie coraz mocniej. Dwie godziny później był już blisko wioski. Po drodze myślał jak wykorzystać wolny czas. Miał zamiar wstąpić do "Kulawego Włóczęgi" bo podobno pojawiło się tam piwo, robione przez mnichów z odległego o kilkadziesiąt kilometrów klasztoru. Żeby przeor się nie zorientował Alfred postanowił zrobić to w pierwszej kolejności po przybyciu do wioski. W mieścinie panował gwar, jak to w dzień targowy bywa. Tu i tam porozkładane były kramy z różnościami, mnich jednak przywiązał osiołka i poszedł prosto do gospody. Tam zamówił po cichu Maredsous Blonde. Karczmarz spojrzał na niego z uśmiechem i powiedział - Co tak nieśmiało, masz wolne czy nie? - I podał mu pokal. Alfred poczuł się niejako rozgrzeszony i odwzajemnił uśmiech, po czym usiadł przy oknie. Piwo lśniło w letnim słońcu złocąc refleksem drewniany stół. Wysoka piana szybko opadała, ale jej trzon nie dawał za wygraną. Mnich zerknął na uwiązanego za oknem osiołka i nachylił nos. Uderzenie goździków, kolendry i nut pieprzowych aż zaswędziało w nozdrzach. Delikatny cytrus w tle, nuty drożdżowe, stajenne i winne, a to wszystko podbudowane pszeniczną słodowością. - Dochodziło południe więc łyk orzeźwiającego piwa będzie zbawienny - Pomyślał Alfred i wziął solidny haust. Smak był dość ostry, kolendra, dużo goździka, delikatna pieprzowość i musowanie o średniej intensywności. Do tego zbożowa podbudowa. Piwo dobrze ugasiło pragnienie mnicha, ale dało się też poczuć jego moc, - ze sześć procent - pomyślał Alfred - ale dobre, nawet lekko słone, spodziewałem się słodszego piwa, a tu proszę, półwytrawna niespodzianka. - W ustach pozostaje coś na kształt drożdżowej goryczki i posmaku jak po ugryzieniu białej części arbuza. Oprócz tego delikatny drożdżowo-słodowy posmak. Fajna kompozycja, ale raczej na mniejsze upały. Za oknem osiołek zaczął się niecierpliwić, bo słońce przygrzewało mu zadek, więc mnich był zmuszony dopić szybko resztę piwa i ruszać na targ. Z tym, że jego humor znacznie się poprawił i nawet z osiołkiem dało się pogadać..

Gdy wrócili do klasztoru po piwie nie było już śladu, jednak satysfakcja i pewność, że w zimie pojawi się w wiosce ponownie, pozostała!

Subiektywna ocena:
Wygląd 7.5/10
Aromat 8.5/10
Smak 8/10
Uczucie w ustach 8/10


Parametry:
Alk. wag. ?%
Alk. obj. 6%
Rodzaj: Ale
Styl: Belgian blonde
Kraj: Belgia

Skład: woda, słód jęczmienny, pszeniczny, chmiel, drożdże, cukier.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)