Warka #1 - 13-tego w piątek (FES) - degustacje

W momencie w którym moje pierwsze piwo wylądowało w butelkach czas jakby zwolnił. Dni trwały niemiłosiernie długo, a ja nawet 3 razy dziennie schodziłem do piwnicy i sprawdzałem, czy aby na pewno żadna butelka nie pękła i nie narobiła szkód w szafce. Nie miałem skrzynki więc oddzieliłem butelki solidnymi kawałkami tektury po 4 w rzędzie, by zmniejszyć ewentualne straty.

wymuszana piana
Po 1 tygodniu - mój pierwszy raz

Wygląd: Kolor oczywiście nie zmienił się od momentu rozlewu za to przy otwarciu pojawiło się delikatne syknięcie. Nie był to jeszcze odpowiedni poziom nagazowania, ale resztki drożdży rzeczywiście pracowały w butelce. Pianę musiałem wymuszać nalewając z wysokości ale udało mi się tylko uzyskać mydlaną warstewkę.

Aromat: Już w czasie nalewania dało się wyczuć kwaśno-paloną woń, jakby zbyt długo parzoną czarną, nie słodzoną kawę lub popiół z ogniska. Przy bliższym poznaniu pojawiała się także nuta słodkiej czekolady z odrobiną dojrzałych czerwonych owoców. Niestety po ogrzaniu kwaśna, przyjemna nuta przerodziła się w nieprzyjemny, nieco stęchły zapach, a owoce zniknęły gdzieś w oddali. Do tego doszedł jeszcze akcent drożdżowy, coraz wyraźniejszy wraz z ogrzewaniem.

Smak: Ewidentnie FES-owy. Palone nuty przypominające gorzką kawę i czekoladę z dużą ilością kakao. Mimo błędu podczas wysładzania piwo było całkiem treściwe. Goryczka chmielowa była zauważalna od pierwszego łyka, ale jej intensywność powinna być nieco wyższa. Po pewnym czasie ziołowa nuta chmielu mieszała się z palonością, tworząc przyjemne, wytrawne tło.

Po 2 tygodniach - Piwo znacząco się zmieniło!

WyglądNagazowanie osiągnęło pożądany poziom. Podczas nalewania budowała się około dwu centymetrowa, drobna piana w kolorze beżu. Po kilku dłuższych chwilach opadała tworząc całkiem solidny kożuszek.

Aromat: Przed ogrzaniem dało się wyczuć nuty czekoladowe oraz nuty kawy z mlekiem. Po chwili w aromacie pojawiły się także nuty palone, przypominające świeżo zaparzoną robustę. Wraz z ogrzewaniem do bukietu dołączył także akcent skórki od chleba. Jak do tej pory wszystko wyglądało bardzo dobrze, niestety po zamieszaniu panującą harmonię zaburzył nieprzyjemny akcent mokrego kartonu, ścierki i kwaskowa nuta drożdżowa.

Smak: W smaku piwo było już dość gładkie. Wyraźnie dało się wyczuć słodycz oraz kwaskowatą paloność. Goryczka, tak jak tydzień wcześniej, była zbyt niska choć wyczuwalna. W skrócie mówiąc w ustach zagościła słodycz przypalanego karmel, trochę kawy zbożowej i średnio gorzkiej czekolady.

Po 4 tygodniach - moje własne!

Piwo zdaje się być już ułożone i wygląda świetnie! Nuta palona współgra z czekoladową słodyczą, a goryczka choć wciąż za niska to jest jakby nieco ostrzejsza, spotęgowana kwaskowatością słodu Carafa III.

Jak na pierwszą uwarzoną warkę jestem MEGA zadowolony! To prawda, że wciąż czuć nieprzyjemną stęchłość w tle, ale prawdę mówiąc w ogóle mi to nie przeszkadza. Piwo jest wysoce pijalne i smaczne i to jest najważniejsze! 

Wybór stylu nie był przypadkowy, Stout jest często polecanym piwem na początek. Niektórzy mówią nawet, że nie można go zepsuć, ale z tym byłbym ostrożny, gdyż miałem kiedyś okazję pić FES-a uwarzonego przez początkującego kolegę i był delikatnie mówiąc spieprzony.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)