Viva la Pinta - Viva la klasyka

Proszę Państwa, Viva la Pinta. Lokal firmowy jednego z pierwszych rzemieślniczych Browarów w Polsce. W 2011 roku Pinta podbiła nasze serca Atakiem Chmielu, natomiast 26 czerwca 2014 roku otworzyła swój pierwszy firmowy lokal, przy ulicy Floriańskiej w Krakowie. Za każdym razem kiedy mijałem to miejsce zerkałem na szyld i mówiłem sobie, że kiedyś tu zaglądnę. Trwało to blisko 9 miesięcy, aż w końcu narodziła się okazja. 

Pierwsze wrażenie
Szyld przy kamienicy numer 13 nie krzyczy do nas wielobarwnym neonem zmieniającym się co pół sekundy, tu od początku widać pełną kulturę. Wchodząc w głąb bramy zbliżamy się powoli do zielonego ogródka na drewnianym podeście. Na nim oprócz kilku stolików, krzeseł i wbudowanych w ogrodzenie latarenek stoją wielkie firmowe parasole, dalej znajduje się przeszklona, drewniana konstrukcja lokalu. Znad drzwi wejściowych jeszcze raz wita nas podświetlona nazwa lokalu. Po przekroczeniu progu zmierzamy w stronę baru przechodząc przez niedużą salę z masywnymi stołami. Jeszcze do niej wrócimy.


Do Baru!
Przy barze gwar niemalże jak w McDonaldzie. Minęła chwila zanim udało mi się go zobaczyć w całości. Po drewnianej ladzie raz po raz ślizgały się szklanki. 14 kranów górowało nad nią srebrząc się w świetle lodówek i lamp. Na lewo od baru na ścianie wisiała kredowa tablica z aktualną ofertą, a obok niej stały lodówki z zagranicznymi piwami, głównie Brew Dog'ami. Tutaj należy wtrącić iż ceny piwa niestety nie są proporcjonalne do jego ilości, miejmy nadzieję że w przyszłości się to zmieni. Na przeciwko baru znajdują się wysokie stoliki i przejście do kolejnej sali. Za barem kilka osób uwija się przy zamówieniach nie tracąc przy tym uśmiechu. Do tego już po krótkiej rozmowie słychać, że wiedzą co sprzedają.

Wracając jeszcze na chwile do kranów. Z ośmiu na stale leje się Pinta, a na pozostałych sześciu podpięci są "przyjaciele". Kiedy Ja tam bylem, byli to między innymi Artezan i Birbant, ale rotacja z pewnością jest duża.

Wilka Pinta
Przechodzimy do kolejnej sali a tam naszą uwagę od razu przykuwa gigantyczne logo PINTA podświetlone na żółto (pierwsze zdjęcie). W tej sali znajdują się także liczne drewniane stoły i krzesła, oraz imitacja komina i typowe dla browaru grafiki namalowane na ścianach. Na lewo od wejścia znajduje się duże okno z widokiem na dziedziniec kamienicy.

Za cały wystrój i jego spójność należy się Viva la Pincie mocna czwórka. Ocenę zaniżają nieciekawe schody prowadzące do piwnicy, ale o tym za moment. Wiele uroku dodają za to lokalowi lampy wiszące z sufitu a konkretnie ich klosze. Nie wiem kto wpadł na pomysł ubrania ich w grafiki z etykiet, ale z pewnością był w tym momencie natchniony, to rozwiązanie jest banalne i genialne zarazem. Zejdźmy teraz do piwnicy.

Nieciekawa droga ku lepszemu
Aby to uczynić należy wrócić do pierwszej sali i skręcić w prawo. Zanim zejdziemy do podziemia warto zauważyć grafikę z pintowymi piwami, która wisi nad jedną z ław. Obok niej zobaczymy napis Viva la Piwnica, schodzimy na dół. I tu pierwsze i jedyne tego wieczoru niemiłe zaskoczenie. Nieco obdrapana i zapuszczona klatka schodowa, wygląda tak jakby zabrakło na nią pomysłu/natchnieni. Blade światło dopełnia niemiłego wrażenia. Na szczęście klatka nie jest duża i szybko można przez nią przemknąć.

Stare dobre czasy
Podziemnego pomieszczenia strzegą solidne drewniane drzwi, wewnątrz panuje piwniczny półmrok jakby nieco oderwany od kulturalnych, schludnych pomieszczeń u góry. Nie oznacza to jednak że sama piwnica jest zła. Wręcz przeciwnie, przypomina mi czasy, kiedy chodziło się na piwo do nie istniejącej już Twierdzy przy ul. Długiej czy do Tower Pub na Grodzkiej. Ceglane sklepienie, niemrawe światło, automat do gier w rogu, mroczny klimat, wszystko to sprawia, że aż łezka kreci się w oku. Kiedy przyjdę tu jeszcze raz usiądę właśnie tutaj!

W żołnierskim skrócie 
To by było na tyle jeśli chodzi o Viva la Pinte. Dobrze zlokalizowana, dobrze urządzona, z dobrym piwem na kranach i do tego ma pod ziemią to coś, co sprawia że włącza się we mnie sentyment za starymi dobrymi czasami, czego chcieć więcej?

Apel do Pinty!
klatkę schodową wyremontujcie, ale piwnicy nie ruszajcie! ;)





Viva la Pinta znajdziesz też w zakładce MAPA!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)