browar Raudonu Plytu - Nezinomas Krantas (dubbel)

Wóz toczył się po bruku terkocąc monotonnie. Konie jednym rytmem stukały kopytami o wytarte, śliskie kamienie. Niemrawe światła lamp fragmentarycznie oświetlały drogę wiodącą wąskimi uliczkami miasteczka. Między domami hulał coraz zimniejszy wiatr niosący ze sobą kurz i stęchły zapach piwnic. Na wozie chybotała spięta sznurem ostatnia beczka. Zbliżał się koniec kolejnego dnia. Woźnica znudzony dobrze znaną trasą myślami był zupełnie gdzieś indziej. Do ostatniej karczmy zostało już tylko kilka metrów. Wóz stanął, woźnica zszedł na dół, a drzwi karczmy same się otworzyły. Stanął w nich jego przyjaciel, który prowadził wyszynk. Witaj wędrowcze - zwrócił się do niego. - Daj spokój z takim wędrowaniem - odparł zniesmaczony woźnica. - Mam już dość. - W takim razie dawaj tą beczkę i chodź do środka - zachęcił ze zrozumieniem szynkarz. Odpięli sznur i wtoczyli beczkę.

Przyjaciel odszpuntował baryłkę i nalał dwa pełne pokale lekko zmętnionego, ciemnobursztynowego piwa. Zwieńczała go niezbyt wysoka, kremowa piana o drobnych pęcherzykach, a do dna przywarły pojedyncze bąbelki powietrza. Usiedli przy drewnianym stole. Z góry spoglądała na nich migocząca lampa i tandetne ozdoby. - Stary ja już nie mogę - odezwał się woźnica. - Ileż można wozić te same beczki po tej samej trasie? - spojrzał w dół i złapał za pokal. - Wiem co myślisz, mam ten sam problem - odpowiedział karczmarz. - Możemy tylko liczyć na to że przyjdzie jakiś kataklizm i zmiecie to w cholerę. - Wziął pokal i wychylił solidny łyk. Usta wypełnił smak gorzkiej czekolady i suszonych owoców. Woźnica przybliżył trunek i powąchał go. Pachniał słodko, jak bardzo dojrzałe, bordowe wiśnie i przejrzałe jabłka. W tle przemykał zapach czekolady i słodkich owoców. W smaku nie było już takiej słodyczy. Piwo mimo czekoladowo owocowego smaku zdawało się być płaskie, nudne jak codzienna "podróż" z beczkami od składu do szynku. - Beczki już nie te, nic nie oddają do piwa - powiedział z przykrością furman. - Pojechałbym, albo popłynął byle gdzie, byle dalej - odpowiedział karczmarz nie zwracając uwagi na poruszony przed chwilą temat - Ale nie da rady. Woźnica wpatrzony w cienie powstające na ścianie od migocącej lampy wymamrotał - Popłynął byle dalej, na nieznany ląd i zaczął od nowa. Zbliżył ponownie pokal do ust i nie myśląc już o dębowych beczkach wychylił kolejny łyk. Na języku i policzkach poczuł delikatne ziołowe ściąganie a z tyłu delikatną, również ziołową goryczkę. W ustach plątał się też wiśniowo-czekoladowy słodkawy posmak. Myśli powędrowały gdzieś daleko, do ciepłych odludnych krajów, gdzie nikt nie spieszy się do roboty, gdzie świeci słońce i gdzie od czasu do czasu do portu przybija jakiś statek transportujący rum. - Cholera zróbmy coś żeby choć na chwilę złapać oddech - powiedział ożywionym głosem gospodarz karczmy. - W święta nie można prowadzić wyszynku, zerwijmy się gdzieś. - Nie głupia myśl - odrzekł ochoczo furman - tylko co sąsiedzi powiedzą jak nas na mszy nie będzie? - Powie się, że idziemy obchodzić święto do wsi i nikt nie będzie krzywo patrzył - powiedział oczywistym tonem gospodarz. Furman przystał na propozycję i powiedział. - To teraz przynajmniej jest za co toast wznieść. - Brzdęknęło szkło i za chwilę trzeba było iść po dolewkę.

I tak dwaj panowie pokrzepieni myślą o zbliżającym się święcie sączyli całkiem przyzwoitego dubbla z Litwy. Co prawda "strużyn dębu francuskiego" nie dało się w nim wyczuć, niemniej jednak miał wiele innych walorów.

Subiektywna ocena:
Wygląd 8/10
Aromat 8.5/10
Smak 7/10
Uczucie w ustach 7/10

Parametry:
Alk. wag. 14.7%
Alk. obj. 6%
Rodzaj: Ale
Styl: Dubbel
Kraj: Litwa
IBU: 23
EBC: 90

Składwoda, słody Cara Munich, Munich II, Cara Aroma, Pilzneński, chmiel Styrian Goldings, dojrzewający z prażonymi strużynami dębu francuskiego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)