BeerWeek Festiwal 02 - delikatny lifting

Ta jesień jest dla klubu Fabryka wyjątkowa. Z jednej strony rekordowa ilość imprez, z drugiej decyzja o wyburzeniu obiektu pod koniec roku. Nie mi oceniać czy jest to dobre posunięcie. Napewno obiekt wpisał się już na stałe w krajobraz krakowskiego Podgorza i bloki mieszkalne, które mają stanąć na jego miejscu nie przysporzą sobie fanów (i ja też do nich nie będę należał). Jedną z ostatnich imprez odbywających się w tym obiekcie był BeerWeek Festival w nieco zmodyfikowanej, poszerzonej formie. Największą przewagą drugiej edycji nad pierwszą był z pewnością spory ogródek, który "testowano" w czasie mniejszych letnich spotkań noszących wspólną nazwę BeerWeekekndów. Jak na złość, akurat podczas dwóch pierwszych dni festiwalu pogoda bardziej odstraszała niż przyciągała piwoszy. Zimny, mżący nieustannie deszcz odpuścił dopiero trzeciego dnia. Mimo angielskiej aury piwosze nie zawiedli. Nie były to takie tłumy jak podczas pierwszej edycji, ale myślę, że organizatorzy nie mieli powodów do narzekania. Nie zawiodła również ilość premier, łącznie było ich ponad 20. 

Ogólny ogląd
Wewnątrz, ilość osób zdawała się być optymalna dla zachowania komfortu poruszania. Ogromna większość ławek była zajęta, ale przy odrobinie szczęścia można było się tu i tam wcisnąć. Lekko rozrzedzony tłum przesuwał się z wolna to w jedną to w drugą stronę bez zatorów. Trudno powiedzieć gdzie były największe kolejki. Wydaje mi się, że stoisko Strefy Piwa, Pracowni Piwa i Kingpina były dość regularnie oblegane. A skoro już przy Kingpinie jesteśmy, to w moim małym rankingu browar ten zasługuje na pierwsze miejsce w kategorii "estetyczne stoisko". Równe, poziome, jasne deski i czarno-białe logo browaru wyróżniały się na tle niezbyt eleganckich spiczastych namiotów. Festiwalowy ogródek również nie narzekał na frekwencję. Widać dobry burger, kurtka i rozgrzewające piwo w zupełności wystarczą do przetrwania podczas siąpiącego deszczu wspomaganego zimnym, jesiennym wiatrem.

Premier ci u nas dostatek
Układ stoisk w porównaniu z pierwszą edycją uległ jedynie kosmetycznym zmianom. Zamiast ławek w pierwszej sali znalazły się stoliki Brotur, Salea i Brokreacji, a w drugiej sali rozmieszczenie pozostało w zasadzie bez zmian. Jeśli chodzi o piwa to największe wrażenie wywarł na mnie Russian Imperial Stout z browaru Birbant leżakowany w beczce po rumie (dzięki Kacper!), bardzo smakowity był również Kameleon, czyli India Pale Ale single hop Sorachi Ace z PiwoWarowni. Podczas festiwalu odbywał się również konkurs na najlepszą premierę i tu wygrała black IPA Blackcyl z browaru Trzech Kumpli. (Pewnie gdyby rumowy RIS z Birbanta kosztował tyle samo to zgarnąłby pierwsze miejsce :P). Wielkim nieobecnym był Alebrowar, a Pracownia Piwa (Tap House), której nie było poprzednio, ustawiła się w pierwszej sali tuż obok Pinty.

Śmietanka
Atmosfera jak to zwykle na takich imprezach bywa, była przednia. Rozmowy, uśmiechy i dobry humor nie opuszczał nikogo. Wśród znajomych z branży bloggerskiej udało mi się spotkać wspomnianego wcześniej Kacpra z Piwnej Zwrotnicy, Jerryego, Smakosza Grzegorza (na stoisku Tap House-u), Michała Kopika i jeszcze kilka innych ciekawych osób.

Szpileczki
To czego mi zabrakło na festiwalu to ogólnodostępnych płuczków do szkła. Może i jestem wybredny, ale skoro Warszawa może to czemu nie Kraków?

Podobno niektóre foodtrucki narzekały też na problemy z prądem. Może to wina wilgoci, a może źle zrobionej instalacji. Na szczęście przerwy te nie były bardzo dotkliwe.

Słowem podsumowania
BeerWeek Festiwal 02 to z pewnością ostatnia imprez tego typu w Klubie Fabryka. Organizatorzy wycisnęli co się dało ze starego, pofabrycznego obiektu. Mam nadzieję, że kolejna edycja odbędzie się w równie klimatycznym miejscu, z równie dogodnym dojazdem. Tymczasem czekajmy cierpliwie na informacje!











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)