browar Piwowarownia - Czerwony Kapselek (Raspberry IPA)

Był ciepły, sierpniowy dzień. Czerwony kapturek jak zwykle szedł do babci mieszkającej po drugiej stronie lasu. Robił to raz w tygodniu od lat, z przerwą na kilkumiesięczną psychoterapię po tym jak został połknięty przez złego wilka. Tamte wydarzenia miały miejsce gdy dziewczynka miała 12 lat, teraz ma już 18 i do babci idzie w zupełnie innym celu. - Kto tam - zapytała staruszka zaglądając przez judasza. - To ja babciu, twoja wnuczka - odpowiedział czerwony kapturek. - Podaj hasło - powiedziała starsza kobieta podejrzliwym głosem. - Ech - westchnęła młoda dziewczyna - Jebać beczki. - i drzwi do domku babci otworzyły się. 

Starsza Pani miała na głowie czepek kąpielowy, a na dłoniach rękawiczki. - Co dziś butelkujesz? - zapytała wnuczka witając się serdecznie. Babcia między całusami i uściskami powiedziała - RISa... 28 blg, z płatkami róży. - Mmm pysznie! - powiedziała dziewczyna - A co masz dla mnie? - A dla Ciebie wnusiu mam coś specjalnego, siadaj - powiedziała babcia wskazując wolne krzesło przy stole. Dziewczyna miała teraz chwilę by się rozejrzeć. Po wydarzeniach z wilkiem zalecono starszej kobiecie by spróbowała jakiegoś twórczego zajęcia i kilka miesięcy później w domku kobiety pojawił się pierwszy sprzęt piwowarski, którego z czasem przybywało. Pod oknem stała choinka z suszącymi się butelkami, obok była chłodnica i kilka pustych kolb Erlenmeyera. Był też oczywiście RIS czekający na rozlew.

Babcia wróciła trzymając w dłoni dwa szkła i butelkę. - Malinowa IPA z laktozą - oznajmiła stawiając piwo na stole. - sprawdźmy jak wyszło.

W pokalach pojawił się trunek o kolorze różu wpadającego w pomarańcz. Na wierzchu utworzyła się gęsta, dość trwała piana, pozostawiająca przyjemny dla oka lacing. Piwo wydawało się dość treściwe, bo drobne wysycenie wędrowało powoli podczas przechylania szkła. W zapachu najpierw można było wyczuć maliny z cytryną, a po chwili także słodki akcent kwiatowy, różany i nutę żywiczną. Aromat był intensywny, przyjemny, choć po dolewce dało się wyczuć DMS, który jednak po chwili uleciał. Trunek był wyraźnie zdominowany przez owocowo-kwiatowo-mleczną słodycz z pojawiającą się w tle cytryną.

- Twoje zdrowie babciu - powiedziała młoda dziewczyna i wzięła solidny łyk różowego płynu. W pierwszym momencie Czerwony Kapturek poczuł śrenio-niskie nagazowanie, które subtelnie i bez narzucania się pomagało owocowej pełni rozproszyć się w ustach. Przyjemne, słodkie uczucie po chwili zostało skontrowane delikatną, cytrynową kwaśnością. Słodycz wypełniająca usta była okrągła, smukła, wręcz mleczna. - Babciu, Ja bym to nazwała Milkshake Raspberry APĄ, bo goryczka jest bardzo niska. - powiedziała zafrasowana wnuczka. - Miało być bardziej goryczkowe, ale coś nie wyszło - wytłumaczyła babcia kiwając ze zrozumieniem głową. Kobiety raczyły się wyrobem babci, bo był on rzeczywiście smakowity i dostarczał sporo przyjemności. Dziewczyna pomogła później babci przy butelkowaniu, które jakoś lżej szło we dwoje i po kilku łykach malinowego piwa.

W konsekwencji Czerwony Kapselek jest przyjemną, okrągłą, kwiatowo-malinową APĄ z delikatną kontrą cytrusową (cytrynową), która utrzymuje się równie długo co słodki, owocowy posmak. Do IPY jednak brakuje jej sporo goryczki. Kolejną warkę należałoby zdecydowanie odważniej nachmielić na początku gotowania.

Parametry:
Ekstrakt:. 12°Blg
Alk. obj. 5.2%
Rodzaj: Ale
Styl: (Raspberry) IPA
Kraj: Polska

Skład: woda, słody: jęczmienne, pszeniczne, chmiel: Marynka, Lubelski, Mosaic, Citra, Sorachi Ace, drożdże: US-05, dodatki: Maliny, Laktoza

Subiektywna ocena 6.5/10
Wygląd: 8/10 (ładna piana i lacing, barwa kojarzy się z malinami)
Aromat: 6/10 (owocowo-różany z nutą cytryny, ładna, dość prosta kompozycja, minus jeden za DMS)
Smak: 6/10 (spora owocowo-kwiatowa słodycz z delikatną kwasowością cytrynową. Goryczka minimalna, spodziewałem się większej)
Uczucie w ustach: 6/10 (przyjemna owocowa słodycz z delikatną kwaskową kontrą, spora pełnia, okrągłość, smukłość, utrzymuje się długo)

Ocena za styl  (Raspberry IPA) 5.5/10
Wygląd: 8/10 (ładna piana i przyjemna dla oka barwa, zmętnienie mogłoby być nieco niższe ale to zapewne od malin)
Aromat: 6/10 (przyjemny, średnio intensywny, maliny i słodki zapach kwiatowy od chmielu plus cytrus, DMS tylko przez chwilę)
Smak: 4/10 (to zdecydowanie nie jest IPA. Za mała goryczka, za duży udział słodyczy, piwo okrągłe, bez pazura)
Uczucie w ustach: 4/10 (posmak słodki bez wyraźnej chmielowej kontry, owoce i kwiaty zdominowały piwo. Bliżej mu do APY)

Komentarze

  1. Dla American IPA przedział IBU to 40-70. A tu w dodatku nie ma słowa American w nazwie stylu. Skąd więc zarzut, że piwo ma za niską goryczkę? Czy każda IPA musi wykręcać twarz? Ważne, żeby smakowała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę takie Polsko-Amerykańskie IPA z dodatkami. Kiedy powstawał ten post nie było jeszcze mody na nazywanie piw sformowaniem Milkshake IPA, stąd oceniłem je jako zwykłą IPĘ z malinami ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)