Dobry Zbeer - ma najlepsze piwa! (Gliwice)

Uwielbiam takie sytuacje kiedy nie spodziewam się fajerwerków, a dostaję pokaz niczym z otwarcia Igrzysk Olimpolijskich w Pekinie. Gliwice to miasto, które zamieszkuje obecnie około 180 tysięcy mieszkańców i jest czwartym po Katowicach, Częstochowie i Sosnowcu największym miastem województwa śląskiego. Historia Gliwic jest co najmniej tak burzliwa jak wodospad Wiktorii po porze deszczowej. W swoich dziejach należały już do Czech, Prus i Niemiec, były pod zarządem Francuskim i posiadały status wolnego miasta.

Należałoby jednak zacząć od początku czyli od pierwszych znanych przekazów o tym mieście. 

Dawno temu na śląsku
Gliwice w 1276 roku są wymieniane jako osada będąca własnością Piastów Górnośląskich, powstała na przecięciu szklaków z Wrocławia do Krakowa i z Węgier na północ do Morza Bałtyckiego. Od 1289 roku Księstwo Gliwickie przeszło jako lenno pod panowanie czeskiego króla Wacława II, a Czechy z kolei były lennem Niemiec (Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego), zatem Gliwice znalazły się w niemieckiej strefie wpływów, w której pozostały nieprzerwanie do 1742. W tym czasie miasto słynęło z hodowli ryb, młynarstwa, uprawy chmielu i produkcji piwa. W roku 1569 radzie miejskiej udało się wykupić prawa książęce i Gliwice stały się wolnym miastem podległym koronie czeskiej. Jak większość średniowiecznych osiedli także To nawiedziły wielkie pożary, pierwszy w roku 1601, a drugi w 1711 roku. W czasie Odsieczy Wiedeńskiej w 1683 roku wojska Rzeczpospolitej obozowały pod Gliwicami, a król Jan III Sobieski zatrzymał się w klasztorze Franciszkanów (obecnie Redeptorystów) znajdującym się przy dzisiejszej ulicy Daszyńskiego. 

W wyniku wojen śląskich z Austrią po 1742 roku Gliwice znalazły się bezpośrednio w granicach niemieckich (pruskich), wtedy też nastąpił okres prosperity. Wybudowano 46 kilometrowy Kanał Kłodnicki, który połączył poprzez Odrę Gliwice z morzem Bałtyckim, w Królewskiej Hucie uruchomiono pierwszy na kontynencie piec opalany koksem, powstała pierwsza w mieście drukarnia, otwarto palmiarnię miejską, pierwszy bank, uruchomiono konną i parową linię tramwajową, wybudowano linię kolejową łączącą Gliwice z Wrocławiem i Opolem, powstała gazownia miejska, teatr, muzeum oraz kilka kopalń. W latach 1919-21 na śląsku wybuchają 3 powstania w wyniku których Polsce zostaje przyznana część śląska, jednak powiat gliwicki wciąż znajdują się w granicach Niemiec (III Rzeszy). Okres ten jest bardzo burzliwy, Polska dopiero co odzyskała po 123 latach niepodległość, Traktat Wersalski wszedł w życie, ale na śląsku wciąż trwają niepokoje. Aby pomóc zapanować nad tą sytuacją zostaje powołana Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku wtedy też Gliwice znalazły się pod tymczasowym zarządem francuskim. W 1938 roku ukończono budowę Kanału Gliwickiego, który zastąpił przestarzały Kanał Kłodnicki. Rok później wybucha II WŚ, a przyczynkiem do niej staje się sfingowany 31 sierpnia napad na radiostacje gliwicką. Prowokatorzy niemieccy udający Powstańców Śląskich zostali dopuszczeni do nadajnika by poinformować że:
"Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w Polskich rękach...".
Wcześniej również miały miejsce liczne incydenty i prowokacje. W 1945 roku w wyniku ustaleń Konferencji Jałtańskiej Gliwice przechodzą w granice Polski.

Tyle powtórki z historii, teraz poza przejść do samego lokalu, po którym jak już wyżej pisałem nie spodziewałem się fajerwerków, a dostałem pokaz niczym z Igrzysk Olimpijskich. Jest to pierwszy multitap w tym pięknym mieście, a znajduje się na obrzeżach ścisłego centrum. Nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że nie jest to pierwsza destynacja jaką obierają turyści idąc na zwiedzanie starego miasta, niemniej jednak obsługa na ruch nie narzeka.

Tymczasem w Zbirze
Ja trafiłem do Dobrego Zbeera poniekąd przy okazji odwiedzin w Katowicach i nie miałem wcześniej czasu aby sprawdzić czego mam się spodziewać. Zerknąłem tylko na samą lokalizację i wraz z moim niemylnym zmysłem orientacji w terenie ruszyłem w drogę. Pomijając sam fakt że Gliwice bardzo mi się spodobały i chętnie tam wrócę jak tylko będę w pobliżu, to lokal wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nie spodziewałem się że jest zrobiony z takim rozmachem i posiada tak szeroką ofertę zagranicznych, nie tanich piw.

Zanim jednak dotrzemy do baru musimy przejść przez podwórko którego strzeże czarna brama z ogromnym białym logiem. Parę metrów dalej na szczycie stojącej bokiem kamienicy widnieje kolejne wielkie logo, tym razem ze strzałką, a pod nim rozpościera się sporych rozmiarów ogródek z czarnymi i kremowymi parasolami oraz leżakami od Lindemansa. Są też zwykłe stoliki z krzesłami oraz drewniana, długaśna ławka. Za winklem po lewej stronie znajdują się schody, które prowadzą do właściwej części multitapu. Długi korytarz ciągnie się przez jakieś 10 metrów, a po obu jego stronach są wejścia do kolejnych pomieszczeń. Ściany tworzy zgrabne połączenie pomarańczowej cegły (<3), jasnych, drewnianych obić przy wejściach i białego tynku. Uroku dodają też wiszące, cytaty i oświetlone punktowo grafiki związane z piwem.

Sala po lewej stronie została zaaranżowana z myślą o kibicach sportowych. W rogu zawisł telewizor, który widoczny jest z niemal każdego miejsca, także zza baru. Spora przestrzeń pozwoliła na ustawienie kilku większych i mniejszych stołów, bar natomiast umiejscowiony jest na prawo od wejścia do sali, pod przeciwległą ścianą. Na drewnianym blacie rządkiem stoją największe sztosy jakie są aktualnie dostępne, od Omnipolo przez Duggesa, aż do korkowane piękności prosto z Belgii. Jakby tego było mało na kilku kranach również znajdują się zagraniczne perełki. Lokal wyposażony jest w 15 nalewaków. Jeśli chodzi o ceny to... no cóż, są one dopasowane do standardu lokalu czyli osiągają poziom warszawski, coś za coś.

Jednak to co do tej pory napisałem o Dobrym Zbirze jak dla mnie nie jest jeszcze największy hitem. Ten kryje się w kolejnej, malutkiej sali naprzeciwko... Nie ma tam ani krzeseł ani stołów ani telewizora, są za to wiszące z sufitu hamaki i "fotele" w formie łupinek do siedzenia, a wszystko to kolorowe, klimatyczne, odprężające i niesamowicie wygodne! To czysta przyjemność móc popijać kraftowy wyrób i bujać się w wygodnym, przytulnym siedzisku/hamaku. Oczywiście jest też możliwość odłożenia szkła na mini stolik (ciekawe ile razy dziennie trzeba w tej sali zamiatać podłogę ;)).

Chyba nie trudno się domyślić, że resztę wizyty spędziłem właśnie tam, bujając się i popijając CaliforniCATion z browaru Rockmill.

Dobry Zbeer to bardzo ciekawe, eleganckie, dobrze wyposażone, ale też nieoczywiste miejsce. Miałem trochę wrażenie, że wyprzedza ono o kilka (2-3) lat swoją epokę, czyli dni w których multitap znajduje się w każdym większym mieście (powiedzmy powyżej 50 tys), zagraniczne piwa z całego świata lane są szerokim strumieniem, a wielokrany odwiedzają wszyscy bez wyjątku, bo po prostu można się tu napić czegoś lepszego niż koncernowa ściema. Mam nadzieję, że moje słowa się spełnią, a sam Zbeer będzie się cieszył uznaniem jeszcze przez długi długi czas.

MAPA


GALERIA


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)