Perłowa Pijalnia Piwa - klejnot Browarów Lubelskich
Idę chodnikiem, który skąpany w deszczu odbija blask latarni rozstawionych wzdłuż ulicy. Jestem w Lublinie, zaraz będę mijał plac Wolności, na którym stoi bezużyteczna w tych okolicznościach przyrody fontanna. Jej głównym motywem jest wieża ciśnień, która stała w tym miejscu od 1899 roku aż do końca drugiej wojny światowej. Krok za krokiem zbliżam się do miejsca po którym dużo sobie obiecuję. Perłowa Pijalnia Piwa jest już coraz bliżej, a ja staram się poukładać ostatnie krążące w mojej głowie myśli. Na szczęście aura sprzyja. Ulica Bernardyńska prowadzi mnie w dół zawijając nieco w prawo. Okolica wydaje się być spokojna, samochody z wolna poruszają się raz w jedną raz w drugą stronę. Omijam o kilkadziesiąt metrów największy zgiełk Krakowskiego Przedmieścia i Starego Miasta. Zza łuku wyłania się cel dzisiejszego wieczoru. Silne światło bijące z wnętrza lokalu oświetla rozbijające się o chodnik i ulicę krople. Wpatrując się w ten krajobraz mam wrażenie jakbym zbliżał się do skrzyni pełnej skarbów, która kusi w ciemności swoim blaskiem. Długo wyczekiwany wieczór na dobre się rozpoczynał.
W pierwszej chwili po przekroczeniu progu zacząłem się zastanawiać, gdzie jest przejście do kolejnego pomieszczenia. Jak się okazało drugiej sali nie było. Perłowa Pijalnia Piwa to lokal na który składa się jedna sala z centralnie usytuowanym owalnym barem, toaleta i kuchnia. Zasiadam zatem na wolnym miejscu i rozglądam się dokładniej. Blask, który wyglądał przez okna na zewnątrz lokalu zdawał się bić znad baru. Jasno świecące lampy oświetlają niezliczoną ilość szklanek, pokali i kufli ustawionych do góry dnem na kratowanej półce obejmującej swą powierzchnią cały, kilkunastometrowy bar. Powyżej nich stoi jeszcze jedno piętro ze szkłem. Wrażenie jest genialne. Do tego stonowane, drewniane zdobienie na ścianach przypominające swoim wyglądem pionowe żaluzje i lustrzany sufit potęgujący efekt. Pomieszczenie wydaje się być większe niż jest z rzeczywistości. Wewnątrz baru kilku uśmiechniętych barmanów obsługuje rozsadzonych w koło gości. Proszę więc o deskę piw i szklankę wody. Lokal posiada aż osiem nalewaków, co daje spore możliwości różnicowania oferty. Trzeba przyznać, że Perła w połączeniu z browarem Zwierzyniec ma jedną z najbardziej interesującą ofert piw spośród większych polskich browarów.
Siedzę więc w oczekiwaniu na swoją deskę degustacyjną i mam czas na wchłanianie atmosfery miejsca do którego po prostu musiałem przyjść.
Do "Perłowej" raz po raz wchodzili nowi klienci zajmując wolne miejsca, wieszaki stają się coraz bardziej obwieszone a wewnątrz panuje coraz większy gwar. Niektórzy przyszli tu spróbować niedawnej premiery, Porteru Bałtyckiego z Perły, inni wpadali na Dzikie lub Dymione. Kiedy dostaję już swoje zamówienie skupiam się na ocenianiu. W międzyczasie kolega prosi o darmową przekąskę jaką w perłowej jest prażony słód. Świetna sprawa, można zajadać się garściami, niby drobiazg a cieszy duszę.
Spędziłem tam niesamowicie przyjemną godzinę zapominając o tym że za moimi plecami do studzienki kanalizacyjnej spada kilkanaście litrów deszczówki na minutę. Po prostu Perłowa pochłonęła mnie do reszty. Następnym razem, kiedy będę w Lublinie też tam pójdę. Wtedy już nie zobowiązująco, bez oceniania, po prostu dla przyjemności. Polecam każdemu!
W pierwszej chwili po przekroczeniu progu zacząłem się zastanawiać, gdzie jest przejście do kolejnego pomieszczenia. Jak się okazało drugiej sali nie było. Perłowa Pijalnia Piwa to lokal na który składa się jedna sala z centralnie usytuowanym owalnym barem, toaleta i kuchnia. Zasiadam zatem na wolnym miejscu i rozglądam się dokładniej. Blask, który wyglądał przez okna na zewnątrz lokalu zdawał się bić znad baru. Jasno świecące lampy oświetlają niezliczoną ilość szklanek, pokali i kufli ustawionych do góry dnem na kratowanej półce obejmującej swą powierzchnią cały, kilkunastometrowy bar. Powyżej nich stoi jeszcze jedno piętro ze szkłem. Wrażenie jest genialne. Do tego stonowane, drewniane zdobienie na ścianach przypominające swoim wyglądem pionowe żaluzje i lustrzany sufit potęgujący efekt. Pomieszczenie wydaje się być większe niż jest z rzeczywistości. Wewnątrz baru kilku uśmiechniętych barmanów obsługuje rozsadzonych w koło gości. Proszę więc o deskę piw i szklankę wody. Lokal posiada aż osiem nalewaków, co daje spore możliwości różnicowania oferty. Trzeba przyznać, że Perła w połączeniu z browarem Zwierzyniec ma jedną z najbardziej interesującą ofert piw spośród większych polskich browarów.
Siedzę więc w oczekiwaniu na swoją deskę degustacyjną i mam czas na wchłanianie atmosfery miejsca do którego po prostu musiałem przyjść.
Do "Perłowej" raz po raz wchodzili nowi klienci zajmując wolne miejsca, wieszaki stają się coraz bardziej obwieszone a wewnątrz panuje coraz większy gwar. Niektórzy przyszli tu spróbować niedawnej premiery, Porteru Bałtyckiego z Perły, inni wpadali na Dzikie lub Dymione. Kiedy dostaję już swoje zamówienie skupiam się na ocenianiu. W międzyczasie kolega prosi o darmową przekąskę jaką w perłowej jest prażony słód. Świetna sprawa, można zajadać się garściami, niby drobiazg a cieszy duszę.
Spędziłem tam niesamowicie przyjemną godzinę zapominając o tym że za moimi plecami do studzienki kanalizacyjnej spada kilkanaście litrów deszczówki na minutę. Po prostu Perłowa pochłonęła mnie do reszty. Następnym razem, kiedy będę w Lublinie też tam pójdę. Wtedy już nie zobowiązująco, bez oceniania, po prostu dla przyjemności. Polecam każdemu!
Perłową Pijalnię Piwa znajdziesz też w zakładce MAPA!
Komentarze
Prześlij komentarz