Browar restauracyjny Grodzka 15 - wrażenia (Lublin)

Grodzka 15 to pierwszy w Lublinie browar restauracyjny. Został założony w 2009 roku, czyli w czasach sprzed piwnej rewolucji.  Od samego początku w stałej ofercie znajdują się trzy piwa: Pils, Dunkel i Pszeniczne, czyli raczej skromny zestaw. Jednak nie o ilość tu chodzi, a o jakość. Wszystkie z nich dostały nagrody na licznych, ogólnopolskich konkursach. Spośród oferowanych na stałe piw udało mi się zdegustować dwa. Obydwa trzymały bardzo wysoki poziom, a jak wysoki można przeczytać tu i tu. Wracając do samej restauracji. Każdy, kto tam zawita, znajdzie dla siebie miejsce! Niezależnie, czy jest miłośnikiem eleganckich, wręcz balowych wnętrz, czy też przesiadywania na świeżym powietrzu pod parasolem, czy woli ciepło ceglanych, subtelnie oświetlonych murów o kolebkowym sklepieniu. Na Grodzkiej 15 jest to wszystko, a nawet znacznie więcej. 


Ja, jako rasowy kret, od razu zszedłem do podziemi. Na poziomie -1, po prawej, rozpościerała się czarna czeluść sali o wystroju piwniczno-ceglanym. Było wcześnie, więc sala nie była jeszcze używana. Po lewej znajdowała się sala pamięci. Przed jej wejściem stała stara beczka, na której ułożone były etykiety i wysłużone worki ze słodem. Przy samym wejściu po prawej, w gablotach, niczym w muzeum, stały opisane znaleziska archeologiczne, wykopane podczas rozbudowy kamienicy. Dalej, na ścianach, niewielkie zdjęcia przedstawiające Lublin z początku XX wieku. Następnie telewizor, kolejne stare zdjęcia i ogrodzona drewnianą ladą kaź z kotłem warzelnym. Całość na podwyższeniu, lśniła miedzianymi refleksami, oświetlona światłem słonecznym, wpadającym przez okno w dachu. Ponad ladą wysuszony chmiel dodawał jeszcze więcej uroku. Za browarnym sprzętem, na jednej ze ścian, wisiały nagrody z ostatnich kilku lat. W drugą, wbudowana była biblioteczka z butelkami przedstawiającymi wszystkie uwarzone dotychczas piwa. Przy samym wejściu, po lewej, był bar z pięcioma kranami. Szybko zostałem wyłowiony przez czujne oko kelnera i już po chwili dostałem menu. Początkowo nieco sztywna atmosfera, po kilkunastu minutach, zmieniła się w luźniejszą, a to za sprawą miedzy innymi meczu transmitowanego w telewizji i Pils'a oczywiście.


Grodzkie piwo można kupić butelkowane tylko w restauracji. Nie jest dystrybuowane, a to za sprawą niedużego wybicia, które ledwo zaspokaja potrzeby gości. Kocioł pozwala na uwarzenie jednorazowo 6 hl piwa, a w leżakach, znajdujących się piętro niżej, pomieści się zaledwie 80 hl trunku. 

Obsługa pochwaliła się etykietami swoich okazjonalnych piw. Oprócz stałej oferty, od czasu do czasu można się tu napić różnych specjałów, takich jak Mai Bock, AIPA, Marcowego czy Witbier'a. Najczęściej piwa te są warzone na konkursy w niedużych ilościach, więc trafienie na nie, jest nie lada wyzwaniem.


Pierwszy dzień w restauracji upłynął pod znakiem Pils'a i Dunkel'a. Tego drugiego postanowiłem zdegustować na poziomie -2, przy chłodni. Schodząc na dół zanurzałem się w półmroku. Dolna, nieduża sala oświetlona była tylko białym światłem bijącym z leżakowni. Światło docierało przez szybę do równych, ceglanych ścian, uwydatniając białe wypełnienia. To miejsce najbardziej spokojne w całym lokalu. Tutaj główne skrzypce gra czas. Zimne powietrze w połączeniu ze srebrzystym chłodem fermentatorów i leżaków sprawia, że zaczynamy inaczej postrzegać świat, zwalniamy tempa. Siedziałem tak długi czas chłonąc spokój, niemalże medytując. Tanki stały niewzruszone wykonując wytrwale, po cichu swoją pracę, a ja powoli opróżniałem pokal, do niedawna wypełnionym ciemnym piwem. Dreszcz wybudził mnie z rozmyślań i nakazał wyjść na zewnątrz. Powróciłem tu następnego dnia.


Poniedziałek, godzina dziesiąta. Zjawiam się ponownie w browarze, by przez dwie godziny obserwować proces warzenia. Piwowar z racji ogromu prac nie ma zbyt wiele czasu na rozmowę, ale mimo to kilka ciekawych informacji udało mi się zdobyć. Między innymi te dotyczące pojemność warzelni, leżaków i fermentatorów. Pan Bogdan Szponar ma do piwa bardzo praktyczne podejście "ma być smaczne, nie przesadzone". Zdecydowanie należy się z tym zgodzić, zwłaszcza, że restauracja gości różnych klientów. Nie każdy jest piwnym geekiem, nie każdy toleruje wysoką goryczkę czy nuty wędzone. Piwo na Grodzkiej 15, dzięki Panu Bogdanowi, schodzi w świetnym tempie, bo jest niesamowicie pijalne! Pils ma zaledwie 27 IBU goryczki, czyli raczej dolna granica stylu, ale to w zupełności wystarczy. Oczywiście konkursowa AIPA miała goryczkę znacznie wyższą (na poziomie około 50 IBU), ale trzeba pamiętać, że konkursy rządzą się innymi prawami.

Co ciekawe sprzęt warzelny (niemieckiej firmy Joh.Albrecht Brautechnik) jeszcze nigdy nie zawiódł. Od kiedy browar został uruchomiony, nie zepsuto w nim żadnej warki! To dobry wynik jak na 5 lat działalności i dwie/trzy warki w tygodniu. Niewątpliwie świadczy to o tym, że piwowar wie co robi ;).

Niezmiernie miło było obserwować jak powstaje piwo w browarze na starym mieście w Lublinie, zwłaszcza, że kilka tygodni później dwa piwa zdobyły nagrody na Chmielakach Krasnostawskich. Trzecie miejsce za Grodzkie Miodowe i pierwsze miejsce w kategorii Stout Dry/Sweet za Grodzki Sweet Stout. Gratulacje!


 



Browar Grodzka 15 znajdziesz też na karcie MAPA!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)