Browar Pinta - Angielskie śniadanie (ESB)

zdjęcie ze strony www.mojkufelek.pl
Jak nazwa wskazuje, piwo miałem przyjemność wypić wieczorem na mieście. A jak na mieście to oczywiście w Sarmacji. Było to jedno z 2 piw tego wieczoru i jedno z dwóch piw Pinty. Ale zacznijmy od początku. Kilka godzin wcześniej jeszcze nie mieliśmy sprecyzowanych planów na wieczór, wiedzieliśmy tylko, że chcemy gdzieś wyjść. Wymieniliśmy kilka smsów z naszą stałą ekipą i wyszło na to, że pójdziemy tam gdzie zawsze jesteśmy mile widziani czyli do Sarmacji. Dodatkowym argumentem był mecz, który w lokalu na św. Tomasza w Krakowie widać na ekranach w każdym miejscu. Ascetyczny dobrze nam znany szyld wyznacza początek kamiennych schodów prowadzących w dół. Przy ścianie biegnie poręcz zrobiona ze starego sznura (który podczas opuszczania lokalu nie jest zbyt dobry oparciem ;)). Na wprost drzwi wejściowych rzędy butelek oznajmiają nam czego możemy się spodziewać kilka metrów niżej. Mimo meczu mogliśmy sobie pozwolić na pełną dowolność jeśli chodzi o wybór miejsca co było zaskakujące, bo w przeszłości bywało różnie. Wybraliśmy miejsce w loży na wprost ekranu projektora. 


Przyszedł czas na wybór piwa. Przy barze rządkiem stoi cała aktualna oferta. Mój wzrok w pierwszej kolejności trafia na Deep Love, ale  to nie ono dzisiaj będzie gościł w mojej szklance. Tego wieczoru chciałem zacząć od dobrego trawiastego ESB. Angielskie śniadanie wydało się najlepszym wyborem. Wróciłem do stolika i zanurzyłem nos w szklance. Na pierwszym planie zagrał słód a tuż za nim poczułem świeży trawiasty, lekko korzenny aromat angielskiego chmielu. W tle delikatnie współgrały akcenty zbożowe. Kiedy wyciągnąłem mój notes spotkałem się z dziwnym spojrzeniem ze strony reszty naszej ekipy (fakt, że robię to przy nich po raz pierwszy). Na szczęście dziewczyny wykazały duże zrozumienie (zwłaszcza kiedy opowiedziałem ile czynników wpływa na ocenę piwa) i wszyscy pogodzili się z moim notesem. Barwa w piwnicznym półświetle wyglądała na herbacianą, a piana składała się z drobnych i średnich pęcherzyków. Na szkle pozostawał ładny lacing. Wziąłem jeden, drugi i trzeci łyk. Tego właśnie mi było trzeba! Smak nie odbiegał daleko od doznań aromatycznych. Na pierwszym planie nieco brzoskwiniowa słodowość a dalej dobrze wyczuwalna nuta trawiasto-korzenna. Po przełknięciu pozostawała przyjemna lepkość, uczucie dość dużej treściwości (no w końcu śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia) i delikatna ale wyraźna goryczka która nie zalegała. Cóż rzec więcej, piwo dobrze pijalne, solidne, dobrze ułożone, gładkie, treściwe, takie powinno być każde śniadanie.

Po 40 minutach czas znowu zawitać do baru i poszukać czegoś dobrego na drugą połowę....

Subiektywna ocena:
Wygląd 7.5/10
Aromat 7.5/10
Smak 7.5/10
Uczucie w ustach 8/10

Parametry:
Alk. wag. 14.7%
Alk. obj. 5.8%
Rodzaj: Ale
Styl: ESB
Kraj: Polska

Skład:
Słody: Muntons Whole Blend, Pale Ale, Caramunich, Carared
Chmiel: East Kent Golding
Drożdże: Safale S-04

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)