Caffe Trybunalska - instytucja w rozkwicie (Lublin)

Rynek główny z reguły jest miejscem, które tętni życiem. Są też miasta, w których główny plac i okolice, są oblegane niezależnie od pory dnia czy nocy. Takim miejscem jest na przykład mój rodzimy Kraków i takim miastem powoli staje się też Lublin. Po doświadczeniach krakowskich mam tylko nadzieję, że Lublin będzie znał umiar w tych dążeniach... Moje obserwacje o wzroście zainteresowania największym polskim miastem po prawej stronie Wisły potwierdzają również osoby tam pracujące. Podobno ruch z roku na rok jest większy, a na deptaku słychać już nie tylko piękna polszczyznę. Do takiego stanu rzeczy w dużej mierze przyczyniły się finały mistrzostw europy w piłce nożnej rozgrywane w 2012 roku, ale także prowadzona od kilku lat w całym kraju kampania promująca miasto oraz konflikt na Ukrainie.

O czasach minionych słów kilka
W sercu tego pięknego miasta, pod adresem Rynek 4 jeszcze kilka lat temu, na parterze znajdowała się niepozorna kawiarnia "Caffe Trybunalska". Jej nazwa wzięła się oczywiście od Trybunału Koronnego, który zdobi plac miejski od końca XIV wieku. Obecną formę trybunał przybrał pod koniec XVIII wieku. Jego historia jest nader ciekawa, ale tym razem nie będę się w nią zgłębiał. Wspomnę tylko, że dzięki niemu Lublin przez długi czas był prawniczym centrum Rzeczpospolitej Szlacheckiej.

Interesująca nas kamienica, a właściwie jej protoplasta, stał w tym miejscu już w XV wieku. Był to wówczas jednopiętrowy budynek i dopiero po wielkim pożarze miasta z 1575 roku dokonano generalnego remontu, dobudowując kolejne piętro. Ponownej renowacji i przebudowy kamienica doczekała się dopiero po ponad 300 latach. W 1887 roku, na parceli Rynek 4 stał już trzypiętrowy obiekt. Następna przebudowa miała miejsce w 1939 roku i skupiała się na zmianie frontowej elewacji. Podczas niej usunięto balkony i przebudowano otwory drzwiowe, a także ozdobiono trzecie piętro dekoracją sgraffitową. Szczęśliwie podczas II wojny światowej obiekt nie ucierpiał. W roku 1954 ponownie wzięto się za frontową elewację, tym razem przyozdabiając ją polichromią S. Brodziaka i P. Wollenberga, ukazującą sceny z legendy o czarciej łapie, oraz cytatem z tomiku wierszy Daniela Bratkowskiego "Świat po części przejrzany, do druku podany":

Takowy bankiet potrzeba sprawować
sędziów, aktorów, jurystów częstować
stać pod ratuszem pewnie noga boli
kieliszek wina człowiek wypić woli

w 1965 roku budynek stał się własnością Skarbu Państwa, a 27 stycznia 1967 roku trafił do rejestru zabytków pod numer A/153.

Z piętra na piętro
Ślady zmian jakie w ostatnich latach dotknęły to miejsce można znaleźć w nieprzebranych odmętach internetu. Tak była opisywana "Caffe Trybunalska" w 2004 roku na portalu browar.biz: "Malutka spelunka z bardzo ciekawym piwiarnanym wnętrzem, przyćmionym światłem, pokrytymi patyną stołami i ciekawym menu (pizze ziemniaczane) i Perłą z beczki za 3 PLN". W 2010 roku przyszły zmiany, poczynając od nowego właściciela, a na wystroju lokalu kończąc. Tak pisała o tym lubelska wyborcza: "Wszystko jest nowe: parasole, fotele, stoliki. I menu, w którym próżno szukać zimnej Perły, która była znakiem rozpoznawczym dawnej "Trybunalskiej"". Zasmuconych tą wiadomością pragnę uspokoić. Dziś w  "Trybunalskiej"  można dostać całą paletę piw, wliczając w nią kilka rodzajów Perły.

PARTER - Kiedy wchodzimy przez obszerny ogródek do wnętrza budynku, w pierwszej chwili rzuca nam się w oczy jaśniejąca lodówka z ciastami własnej roboty. W głębi dostrzegamy długi korytarz, wiszący nad nim szyld i przejście na patio. W tym pomieszczeniu ceglane, pomalowane na biało ściany są przyozdobione łukowatymi sklepieniami, a wewnątrz łuków wiszą drewniane tablice oświetlone rzędami żarówek.

Gdy skręcimy przed lodówką w prawo, wejdziemy do głównego pomieszczenia kawiarni. Jest to podłużna izba z barem i kilkoma stolikami. Ściany zostały tu częściowo zabudowane lakierowanym, ciemnym drewnem, natomiast sufit i wnęki pozostały białe. Nad stolikami znajdziemy typowo kawowe motywy w ciemnych, drewnianych oprawkach. Równe ciemne są sofy przy niektórych blatach, pozostałe stoliki oferują nam do siedzenia białe krzesła na drewnianych nóżkach.

Dla nas najciekawszym miejscem będzie bar i krany, nad którymi wyczulony piwosz od razu rozpozna kilka znanych grafik. Robiąc zdjęcia z daleka od razu zauważyłem loga Piwnego Podziemia i grafiki Pinty. W tym miejscu nalewaków jest sześć. Za barem widać drewnianą gablotkę ze szkłem i innymi trunkami. Obok stoi oczywiście ekspres do kawy i parę innych urządzeń.

Wychodzimy z głównego pomieszczenia kawiarni i skręcamy w prawo w stronę patio. Po drodze mijamy: ladę z lemoniadami własnej produkcji, pieczywem z własnej piekarni, schody na górę, kuchnię i wychodzimy na zewnątrz. Tu klimat i wystrój ulegają zmianie, białe krzesła i kwadratowe, drewniane blaty zastępuje biało-niebieska krata i wiklina, a ze ścian wita nas czerwona cegła. Relaks przy pysznym piwie/kawie i w pełnym słońcu oferują nam dwa stoliki, pozostała część patio z długimi stołami, jest zadaszona.

Między głównym korytarzem a ogródkiem znajduje się jeszcze jedno pomieszczenie, tym razem ozdobione jasnym, drewnianym motywem, oświetlonym punktowo. Podobne zestawienie znajdziemy na pierwszym piętrze. Sala nie jest duża, mieści się w niej około 15 osób. Część może zasiąść na znanych nam już sofach, a pozostali na wygodnych białych, bądź czarno-białych krzesłach. W rogu sali umieszczono telewizor, natomiast pod sufitem dekorację ze świecących na biało-niebiesko bombek.
I PIĘTRO - Przemieszczając się w górę na kolejne piętro stąpamy po drewnianych schodach. Na ich szczycie należy dokonać wyboru, czy chcemy pójść w lewą czy w prawą stronę. My pójdziemy najpierw w prawo, choć jak się za chwilę okaże, cała przestrzeń przeznaczona dla gości to w zasadzie jedno pomieszczenie z kilkoma intymnymi zakamarkami.

Piętro zachowuje ceglano-drewniany klimat. Solidne, jasne, drewniane, kwadratowe blaty, ciemne sofy, identyczne do tych jakie widzieliśmy na dole lub dodatkowo krzesła z miękkim obiciem w paski, skóropodobną, granatową powierzchnią lub czarne z łukowatym, drewnianym oparciem. Na ścianach spośród różnych ozdobników i tablic wyróżnia się pięcioramienna, złota gwiazda otoczona świecącymi żarówkami. Z sufitu nad stołami zwisają rozliczne, lampy, a na stolikach stoją ozdobne, słone paluchy, które w razie potrzeby można schrupać. W jednym z zakamarków piętra znajdziemy wystrój podobny do tego z pomieszczenia obok patio. To miejsce jest o tyle wyjątkowe, że widać z niego piękne krużganki sąsiedniej kamienicy.

Teraz odwiedzimy lewą stronę piętra, a właściwie sam bar, bo pozostałe zakątki wyglądają podobnie. Pozornie bar niczym się nie wyróżnia, ot kilka nalewaków, szkła, srebrne lampy, kasa, komputer i różne mocniejsze trunki z tyłu. Jednak gdy spojrzymy do góry na przeciwległą ścianę, nad podpartym kolumną przejściem znajdziemy rząd blisko czterdziestu butelek najlepszego kraftowego piwa i kredową tablicę z aktualną ofertą! Alebrowar, Pinta, Kingpin i znacznie więcej. Gdy spojrzymy jeszcze raz w stronę baru zobaczymy lodówkę pełną kraftów. Widać, że właściciele "Trybunalskiej" poznali się na rzeczy i starają się dotrzymać kroku rewolucji. Nie zapominajmy też o parterze i sześciu nalewakach. Jest w czym wybierać!

Miłym zaskoczeniem było dla mnie umieszczenie w karcie menu kilkunastu pozycji z rzemieślniczym i regionalnym piwem. Na jednej ze stron obok Kingpina i Pinty można było znaleźć Alebrowar i Kormorana, Browar ZakładowyDoctor Brew czy browar Czarny Kot. Ja jako strudzony podróżnik wybrałem ostatnią butelkę Witbiera z serii Podróże Kormorana i nie zawiodłem się.

PIĘTRO II i III - Na kolejne piętro instynktownie wchodziłem po cichu. Szczęśliwie instynkt mnie nie zawiódł, bo jest tam miejsce na imprezy zamknięte i sala, która na moje oko pomieści 20-30 osób. Jej wygląd przypomina salę z pierwszego piętra. Na drugim piętrze znajduje się również druga kuchnia. W tą część lokalu, z oczywistych względów się nie zagłębiałem. Dostrzegłem jeszcze tylko drewnianą tablicę informującą nas, że na piętrze trzecim znajduje się część sypialna.

Instytucja w rozkwicie
Jak widać niewielka kawiarenka przy sprzyjających okolicznościach w ciągu kilku zaledwie lat może wyrosnąć na olbrzymi lokal z własną cukiernią, piekarnią, miejscami noclegowymi i salą VIP. Cała kamienica zamieniła się w miejsce tętniące życie, w którym można wypić pyszną kawę, zdegustować najnowsze rzemieślnicze piwa, spróbować ciasta własnej produkcji, kupić chleb (w całkiem przyzwoitej cenie) i zapewne zjeść dobry obiad. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy kiedykolwiek z ust obsługi usłyszeli "brak wolnych miejsc", to się po prost nie może zdarzyć. Jest tam tyle pomieszczeń, zakamarków, parasoli przed lokalem, że zajęcie ich wszystkich w jednym czasie wydaje się niemal niemożliwe. "Caffe Trybunalska" czy też po prostu "Trybunalska" to zdecydowanie lokal na miarę rozwijającego się turystycznie Lublina, więc polecam ją serdecznie wszystkim, nie tylko strudzonym podróżnym.

 Galeria:







Trybunalską i wiele innych miejsc znajdziesz w zakładce MAPA!


PS.
Z tego co się dowiedziałem to może nie być koniec ekspansji. Gdyby "Trybunalska" ponownie się poszerzyła, będzie konieczny update wpisu. W mojej głowie od razu pojawiła się myśl: "Może kiedyś będzie tu "Browar Trybunalski"? "...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Które piwo pszeniczne jest najlepsze?! - przegląd Weizen-ów (2018) cz.1

Dawne browary - browar Kujawiak

browar Jabłonowo - Dubel (Doppelbock)